Punk, Hardcore, Crust band from Warsaw, Poland.
Codec WMA Lossless
Jad already caused a lot of confusion with earlier releases. The musicians of this group are not newcomers, but everything sounded right in this project. "Pain" is barely 17 minutes closed in 10 numbers, but the dose of rock here is such that the discographies of many bands could be divided with it. The music itself is quite a simple (although not crude) split, strongly following the line of punk Siekiera, early Armia, maybe even the Moscow demo. All this was provided with a slightly metalized sound that could be associated with the furious cover album of Tragiedia Post Regiment (by the way, the guitarist of this formation was spinning the balls). Compared to earlier materials, there is probably even more darkness here, well, the lyrics do not inspire optimism. But the whole thing is moving forward like a storm, taking no prisoners. There are murderous dismissals ("The Fool's Laugh"), but I wouldn't call it a burden - despite the crushing dose of aggression, this material is catchy in its own way. Which is largely due to the excellent vocal parts. Despite the obvious references to the classics of hace punk, this is not a frame, it sounds very fresh. And very, very concert.
One could argue that this is another material with more or less the same muse, but what does it matter if it's done just perfectly? Riffs, motor, message - everything is right. I believe these guys, and the popularity of the band both among punks and metal did not come out of nowhere. Great album, strong contender for album of the year. Not only in Poland.
Jad już wcześniejszymi wydawnictwami narobił sporo zamieszania. Muzycy tej grupy to nie są jacyś nowicjusze, jednak właśnie w tym projekcie zagrało wszystko jak należy. „Ból” to ledwie 17 minut zamkniętych w 10 numerach, ale dawka czadu tu jest taka, że dyskografie niejednej kapeli można by tym obdzielić. Sama muzyka to dosyć prosta (acz nie prostacka) łupanka, mocno po linii punkowej Siekiery, wczesnej Armii, może nawet demówkowej Moskwy. Opatrzono to wszystko nieco zmetalizowanym brzmieniem mogącym się kojarzyć ze wściekłym albumem z coverami Tragiedii Post Regimentu (zresztą gałami kręcił m.in. gitarzysta tejże formacji). W porównaniu z wcześniejszymi materiałami chyba jeszcze więcej tu mroku, no teksty optymizmem nie napawają. Ale całość idzie do przodu jak burza, nie biorąc jeńców. Trafiają się mordercze zwolnienia („Śmiech głupca”), nie nazwałbym jednak tego ciężarem – mimo miażdżącej dawki agresji jest to materiał na swój sposób chwytliwy. W czym spora zasługa doskonałych partii wokalnych. Mimo oczywistych nawiązań do klasyki hace punka nie jest to żadna ramotka, brzmi to bardzo świeżo. I bardzo, ale to bardzo koncertowo.
Można by postawić zarzut, że to kolejny materiał z mniej więcej taką samą muzą, ale jakie to ma znaczenie, jeśli jest to zrobione po prostu idealnie? Riffy, motoryka, przekaz – wszystko się zgadza. Ja tym gościom wierzę, zaś popularność zespołu tak wśród punków jak i metali znikąd się nie wzięła. Wspaniały album, mocny kandydat do płyty roku. Nie tylko w Polsce.
Tracklist:
1. Toniesz 01:36
2. Płytki grób 01:14
3. Ręka 01:57
4. Nie żyjemy 01:14
5. Żadnych uczuć 03:57
6. Śmiech głupca 01:40
7. Nie 01:41
8. Ból 01:35
9. Na straży kłamstw 01:06
10. Nie ma nas 01:21
Personnel:
Band - Krzysiek, Marcin, Radek, Lipek